okiem 5-latka
Wang

Wang okiem 5-latka

„Wang okiem 5-latka”, czyli rodzinne wakacje w górach

Cześć!
Mam na imię Antek. Mam 5 lat i chciałbym Wam dziś opowiedzieć o mojej wyprawie do miejsca gdzie można spotkać wikingów. Czy wiecie gdzie byłem?
Podpowiem, że jest to jedna z największych atrakcji Karpacza! Jak to mama mówi jestem bardzo ruchliwym dzieckiem i uwielbiam wyprawy pod Śnieżkę.
Lubię zwiedzać nowe miejsca i poznawać ciekawe historie z rodzicami. A przede wszystkim robić zdjęcia telefonem taty.
Karpacz to najlepsze miejsce, pełne atrakcji!

Duch Gór strzeże Wangu!

W sobotni poranek ruszyliśmy w drogę do Karpacza, do Świątyni Wang. Zaparkowaliśmy samochód i zaczęła się krótka wspinaczka pod górę. Już z samego dołu widzieliśmy dach Wangu i jego wieżę.
Po drodze spotkaliśmy też Ducha Gór. Drewniany posąg starego pana okazał się świetnym miejscem do pokazania rodzicom jak dobrze umiem się wspinać.
Patyk, który trzymał w ręku poruszał się i można było nim fajnie postukać. Wcale się go nie bałem! Przecież był z drewna... Ducha Gór spotkałem już wcześniej. Gdzie?

Jego historia jest opisana w Klechdach Domowych, które rodzice czytali mi na dobranoc. Jak mówi legenda, bardzo polubił księżniczkę świdnicką i porwał ją do swojego zamku.
Chciał się z nią ożenić. Panna dała mu warunek, że wyjdzie za niego tylko wtedy jak policzy wszystkie rzepy na pobliskim polu. Zajęło mu to bardzo długo.
W tym czasie księżniczka uciekła. Prawdopodobnie od tej historii wzięło się jego imię- Liczyrzepa. Na pewno było mu smutno, że został sam.
A przecież mógł wziąć telefon z kalkulatorem i wtedy by było szybciej…

Wang, Świątynia z Norwegii

Świątyni Wang opowiadała mi mama. Wiedziałem, że to stary Kościół, który przyjechał z Norwegii. Jest w całości zrobiony z drewna i jego historia sięga aż do Wikingów.
W Karpaczu znalazł się dzięki hrabinie von Reden. Jest jego największą atrakcją i zabytkiem. Jeden z najstarszych drewnianych Kościołów w Polsce.
Najważniejsze, że ma dużo tajemnic do odkrycia. Kupiliśmy bilety i zaczęliśmy swoją przygodę w odkrywaniu tajemnic Wikingów. Dla wyjaśnienia dodam, że Wikingowie to tacy ludzie,
którzy pływali w łodziach i mieszkali w Norwegii.
Z aparatem w ręce pilnie dokumentowałem swoją wycieczkę.

Wikińskie tajemnice

Przy samych drzwiach powitały nas dwa lwy. Symbole siły i walki dobra ze złem. To właśnie one pilnują wejścia do Wangu. Stoją na drewnianych kolumnach, praktycznie na pozwijanych głowach węży.
Wchodząc do środka Kościoła czułem zapach lasu. Dowiedziałem się, że Wang jest zbudowany z sosnowych bali, które mają ponad 800 lat!
W środku wysłuchaliśmy historii Wangu. Jego podróży do Polski oraz dalszych losów. Usłyszałem, że gdzieś w świątyni znajdują się ukryte głowy wikingów z dwoma językami. Razem z rodzicami rozpoczęliśmy poszukiwania. Znaleźliśmy ich przy wejściu do bocznej części. Dwie wielkie głowy podobne do Ducha Gór. Przewodnik wyjaśnił, że symbolizują mądrość, którą przekazują następnym pokoleniom. Po przeciwnej stronie napisane są dziwne znaczki. Wyjaśniono mi, że są to runy. Kiedyś gdy ludzie nie umieli pisać, przekazywali sobie wiadomości za pomocą takich dziwnych znaczków. Większość z nich wyglądają jak drzewa, inne jak jedynki, a nawet zdarzyła się literka R i H, tylko odwrócona. Jak widać nie tylko ja lubię odwracać literki. Teraz już wiem, że piszę pismem wikingów.

Co jest największa atrakcją Wangu? Kościół jest zbudowany bez gwoździ. Szukałem i sprawdzałem ściany. Gwoździ nigdzie nie było…
Podobno w ścianach są drewniane kołki. To są takie drewniane gwoździe. Do tego jego atrakcją są fajne labirynty.
Sam sprawdziłem, świetnie można się w nich ukryć.
Przez małe okna widać ludzi siedzących w środku, a z drugiej strony spacerujących na około.
Na podwórku jest mnóstwo ciekawych zakamarków.
Zabawa w chowanego za kolumnami? Czemu nie!

Tuż przed Kościołem jest wielka fontanna. Pływa w niej bardzo dużo pieniążków. Same złote. Tata dał mi garść żółtych pieniążków,

żebym mógł wrzucić do fontanny. Podobno trzeba się odwrócić i lewa ręką wrzucić do fontanny.

To daje szczęście. Gdybym wiedział wcześniej, to bym wziął więcej z mojej świnki skarbonki.

Na drewnianej ławce znaleźliśmy tajemniczy znak. Czy ktoś może wie co to jest?

Wiecie, że na Wangu mieszkają smoki? Nie takie prawdziwe. Drewniane, na dachu Kościoła. Mama mówiła, że takie smoki, wikingowie mieli na swoich łodziach.
Może Wang jest wielką łodzią? Myślę, że specjalnie dano je tak wysoko, żeby mogły wszystko wiedzieć i pilnować Kościoła.
Wikingowie wierzyli, że smoki pilnują skarbów, tak opowiadała mama. Były też bardzo mądre. Chroniły ludzi. Najczęściej występowały na łodziach królów.
Miały odstraszać złe duchy i zapewnić dużo złota. A więc smoki są strażnikami Wangu.
Na podwórku są wystawione też lornetki. Wrzucając 2 złote można zobaczyć góry i chmury, lasy, strumyki, samoloty, samochody.
Z drugiej strony widać Śnieżkę oraz otaczające je góry.
Jest to fajna atrakcja Karpacza.

Zapomniałbym o małym źródełku, które wypływa ze ściany. W środku jest mała sadzawka. Szukałem w niej rybek, ale niestety nie znalazłem. Tylko dwie żabki. Jest też mały cmentarz z bardzo starymi grobami.

Wycieczka do Świątyni Wang była super. Dużo się dowiedziałem o największej atrakcji Karpacza. Spotkałem Ducha Gór. Znalazłem też Wikingów. Widziałem pozostawione przez nich znaki. Odkryłem na ławce tajemniczy symbol. Byłem w labiryncie. Nie znalazłem gwoździa w Kościele. Zrobiłem kilka fajnych zdjęć, które będą dla mnie pamiątką.

Powered by Hotel Systems